Dinozaury nie ćwierkają

Mówili kiedyś, że nie ma szybszego medium od radia. W telewizji wszystko muszą pociąć, zmontować i poczekać do 19. Czasem można wrzucić na żółty pasek. O prasie lepiej w ogóle nie mówić, trzeba napisać, poczekać aż naczelny powie, że ok i oczekiwać dnia następnego. W radiu można wejść na żywo. Potem połączyli kilka komputerów ze sobą i powiedzieli, że będzie rewolucja.

dziennikarze na twitterze nowe media mediofobia
A później pełni powagi dziennikarze i publicyści, znawcy wszechrzeczy, marszcząc czoła, zgodnie potakiwali głowami powtarzając frazes, że jak nie ma cię na Facebooku to nie istniejesz. I w większości przypadków na tym kończyła się całą dyskusja o nowych mediach. I na tym kończą się ci dziennikarze i publicyści.

Spodobało mi się to co powiedział Michał Pol nazwany pierwszym prawdziwym multimedialnym dziennikarzem. Człowiek o najzabawniejszej fryzurze w Polsce jest o krok przed swoimi kolegami i może być spokojny, nikt mu na plecy nie chucha.

Sorry redaktorze

ale jeśli chcesz być szybki musisz mieć konto na Twitterze. Dziś na tym poletku nie ma nic szybszego, nie ma. Dziś bycie na bieżąco nie oznacza, że o 19 siądziesz ze szklanką ciepłego mleka przez telewizorem i coś ci tam powiedzą.

Kiedy w Wołgogradzie doszło do pierwszego i drugiego wybuchu, ludzie zdążyli opuścić autobusy i dojść do pracy na pieszo lub zabrać dzieci ze szkół zanim którykolwiek z dziennikarzy przyjechał na miejsce. Rosjanie z Twittera wiedzieli, że dzieje się coś niedobrego.

Kiedy wybierano Bońka na prezesa PZPN Twitter już wiedział kto wygrał. Podejrzewam, że mniej więcej w tym samym czasie TVP przygotowywało sylwetki kandydatów.

#Twittery

Sam często łapię się na stwierdzeniu, że polski Twitter to głównie nastolatki, fanki Biebera, politycy prowadzący kampanię, kilkoro blogerów i jacyś zabłąkani ludzie. No i Kapibara. Błąd. Twitterów jest tyle ilu użytkowników. Mój na przykład to głównie blogosfera i Trójmiasto. Miałem kilku publicystów z lewa i prawa, ale mnie denerwowali. Więc ich uciszyłem.

Pozostaje jedynie pomarzyć, że Twitter będzie jednym z podstawowych narzędzi w pracy dziennikarza. Narzędziem które pozwala na uzyskiwanie kontaktów, materiałów i ekskluzywnych niusów. Nad Wisłą korzystanie z Twittera przez większość dziennikarzy przypomina bardziej korzystanie z komputera w latach 90 w szkolnej czytelni niż zwyczajną dziennikarską rutynę.

I nadal dziennikarze będą przytakiwać z pełną powagą, że skoro nie ma cię na Facebooku to nie istniejesz a tymczasem pod nosem, w ich kieszeni będą działy się rzeczy o których dowiedzą się o 19 trzymając szklankę ciepłego mleka.

Nie ma cię na Facebooku to znaczy, że nie istniejesz. Tu jest mediofobia.
A tu jestem ja i mediofobia.
I pamiętaj, używaj rzeczy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *