Tatuaży z gum nie mogliśmy naklejać z dwóch powodów. Po pierwsze, według naszym mam i babć, tatuaże nosili tylko recydywiści.
Cóż, bycie prawdziwym złodziejem, szczególnie nieuchwytnym, to w oczach kilkulatka coś niezwykle romantycznego. Tatuaży oczywiście nie mogliśmy naklejać, bo były nasączone narkotykami, ale hej! Mieliśmy 8 lat, kto by wierzył w takie bzdurne legendy miejskie! Jak nietrudno się domyślić naklejaliśmy tatuaże na potęgę a ich ilość świadczyła tylko o naszej randze w szemranym świecie oranżady pitej na miejscu i papierosów-gum do żucia.

Co roku, część lata spędzałem u babci. – Okradli sklep, nic nie kupiłam, bo czekają na policję – powiedziała mama pewnego ranka. Najlepsza wakacyjna atrakcja ever! Po zakupy trzeba było pójść później. Poszedłem z tatą. Wiem, że on tak samo jak ja chciał zobaczyć sklep po napadzie.
Poszliśmy.
Zamarłem kiedy wszedłem do sklepu. Policjant zdejmował odciski palców z pudełka po gumach do żucia, z których kilka tatuaży miałem naklejonych na rękach. Przecież to był dowód wskazujący ewidentnie moją winę. Pożegnałem się z wolnością, szkoda tylko, że nie zdążyłem pożegnać się z matką. Będę pisał, kiedyś wyjdę.
https://www.youtube.com/watch?v=4_LIbzS_ioE
Wróciliśmy do domu, poszedłem rzucać jakimiś szyszkami, czy coś…
Musicie przyznać, że wyobraźnię paranoika miałem całkiem niezłą.
Ale czym byłoby życie bez takich wspomnień? Ja mając kilka lat byłam bardzo ciekawa jak smakują krople do oczu, którymi mama kropi mi oczy, spróbowałam, następnego dnia odkryłam, że jest na etykiecie czacha, byłam pewna, że umrę, dopiero do dwóch tygodniach stwierdziłam, że chyba jednak nie :)
pozdrawiam
W dzieciństwie można było umrzeć od wszystkiego. Dziwne, że nikt z nas tego nie zrobił, szczególnie biorąc pod uwagę pod jakim kloszem opieki dziś są dzieci, a pod jakim byliśmy my. Jeśli w ogóle można mówić, że byliśmy pod jakimś kloszem :)