Neofici potrafią zniechęcić do wszystkiego. Mój kolega zaczął zbierać termosy* i ciągle o tym gada. Inny przestał palić papierosy, chodzi i gada jak wspaniale się czuje, inny znowu zaczął palić papierosy. A jeszcze inny przestał jeść mięso. Nie mogę spokojnie zjeść kanapki z martwą krową, bo zaczyna na mnie krzyczeć, że jestem mordercą. Wyluzujcie trochę ze swoją nową religią. Ja też byłem neofitą, ale zmądrzałem.

Yerba Mate zacząłem pić w trzeciej klasie liceum. Od samego początku robiłem to tak jak należy. Wsypywałem yerbę do matero, zalewałem wodą o odpowiedniej temperaturze i czekałem, bo wiadomo pierwsze zalanie dla świętego Tomasza. A potem zalewałem i sączyłem. Fusy wyrzucałem na kompost, wiadomo – żeby oddać matce ziemi to co jej. Podchodziłem do tego śmiertelnie poważnie. Zorientowałem się, że to głupie i ostatecznie zwyciężył pragmatyzm.
Yerbaciany neofito, zdradzę Ci pewien sekret. Yerba Mate z kubka też jest pyszna!
Jak przyrządzić Yerba Mate zachowując godność
1. Weź kubek, naprawdę nie musisz sprowadzać z Argentyny specjalnych naczynek.
2. Wsyp Mate. Ile chcesz, to nie musi być 1/3 wysokości naczynia.
3. Zalej wodą. Jedyne czego trzeba pilnować, to tego, żeby nie zalewać wrzątkiem. Nie musisz mieć termometru. Zagotuj wodę, otwórz czajnik i poczekaj 10 – 15 minut. Jeśli wolisz chłodniejszą matę, poczekaj dłużej. Musisz pamiętać, że mate zalane zimną wodą będzie naciągać dłużej.
4. Wciśnij bombillę – taką rurkę do picia, która niestety jest konieczna. I pij.
5. Pamiętaj, że nie możesz mieszać bombillą w naczynku! Spokojnie, możesz. To kolejny głupi przesąd, tak naprawdę to tylko kwestia techniczna. Mieszając „wzbijasz” pyłki, które potem będziesz zaciągał podczas picia. Jeśli już pomieszasz, musisz chwilę poczekać, aż wszystko opadnie i się uspokoi.
6. Wywal fusy do kosza, albo do kibla.

Skrót, dla tych co niewiedzą. Yerba Mate to nie herbata, nie kawa. To też nie zielona herbata. Yerba Mate to Yerba Mate, suszone liście i patyki, które zalewa się wodą. Jest bogata w różne witaminy i inne gówna, które robią dobrze. Pobudza i robi to w przyjemniejszy sposób niż kawa. Nie ma gwałtownego skoku i nie czujesz się źle gdy spada Ci poziom kofeiny. W przeciwieństwie do kawy nie wypłukuje magnezu. I najważniejsze, nie smakuje jak zalane wrzątkiem pety. Jest pyszna, z miodem albo odrobiną soku może być jeszcze lepsza (szach mat neofici!).
Jeśli chcecie poczytać więcej pogrzebcie w internecie, o Mate jest tam pełno. Ja tylko mówię, że można to spokojnie pić nie robiąc z siebie błazna.
Olo poleca:
Kraus (żółte opakowanie z zielonym konikiem polnym) – delikatna, bardzo dobra na sam początek
Cruz de Malta – (białe opakowanie z czerwony krzyżem) – moja ulubiona, również delikatna i też dobra na sam początek.
Cruz de Malta Limon – (biało-żółte opakowanie z czerwonym krzyżem) – najlepsza mate na świecie. Z nią jest jak z kokainą, spróbujesz raz, będziesz chciał pić cały czas.
Pajarito – (czerwono-biało-niebieskie opakowanie z ptakiem) – przereklamowana
Rosamonte – (czerwono-czarne opakowanie z zieloną gałązką) równie popularna co poprzedniczka i równie średnia. Polecam z dodatkiem guarany, jest trochę słodsza.
Taragui Sin Palo – pierwsza jaką piłem. Bardzo mocna.
Kupując swoją pierwszą Yerba Mate zwracajcie uwagę czy na opakowaniu jest napisane elaborada/con palo (czyli z łodygami) albo sin palo (czyli bez łodyg). Te z patyczkami/łodygami są trochę łagodniejsze, co jest wskazane na samym początku.
*Ja nie mam kolegów.
Fot: flickr.com/Daniel Horacio Agostini