Przejechałem się tym słynnym Pendolino. Cóż, taka praca kolejarza. O wadach i zaletach już czytaliście, słyszeliście, może część z Was przekonała się o wszystkim na własnej skórze, no ale nikt Wam nie wytłumaczy wszystkiego tak dobrze jak Olo. Podziękujecie później.
Pendolino to fajny pociąg. Cichy, szybki wygodny, z miłą obsługą i dość wysokimi cenami. Jednak w czasie podróży Gdańsk – Warszawa, Warszawa Gdańsk zatęskniłem za starym, „dobrym” składem TLK.
Rower tylko dla szczęśliwych
W Pendolino jest miejsce na rowery. Ba! Są nawet cztery miejsca na rowery. Na cztery rowery, dla… czterystu osób. Przy czym, cztery nie zawsze będzie równe cztery. Stojaki rowerowe są tak skonstruowane, że mogą być półkami na bagaże. W Pendolino walizki i plecaki zostawia się na specjalnych półkach na początku i końcu wagonu. To koniec ze spadających walizek, które łamią karki i miażdżą czaszki! Jeśli pociągiem będzie jechało dużo ludzi, o „powieszeniu” czterech rowerów nie ma mowy. W starych wagonach, nawet jeśli przedziału dla rowerów nie było, dwukółkę mogłeś zostawić w jednym z dwóch przedsionków na końcach pociągu. Zmieściło się tam zdecydowanie więcej rowerów niż cztery. 1:0 dla starych wagonów.
Czterystu wspaniałych
Ile razy kupiliście bilet „bez gwarancji miejsca siedzącego” i całą trasę jechaliście na korytarzu? Ja, Olo, bloger z powołania, obiecuję Wam, że w Pendolino do takiej sytuacji nie dojdzie. Więcej niż 400 osób, do pociągu nie wsiądzie. Nie ma miejscówki – nie jedziesz. 2:0 dla starych wagonów, w których na korytarzach jeździ dwa razy więcej pasażerów niż w przedziałach.

Okno, nowym oknem na świat
Korytarz to moje ulubione miejsce podróży pociągiem. Lubię stać przy oknie i gapić się na krajobraz. Latem, lubię je otworzyć i patrzeć na świat wystawiając twarz na podmuchy ciepłego wiatru wymieszanego z dymem papierosów. To najlepszy sposób podróżowania. Ta przyjemność w Pendolino jest niemożliwa. Mało tego, niemożliwe jest też otworzenie jakiegokolwiek okna. Owszem, jest klimatyzacja. Tylko, że czasami dobrze jest otworzyć okno, wywietrzyć smród czyichś skarpet, jedzonego jajka, spoconego pana. 3:0 dla starych wagonów.
650 zł
To był ważny dzień. Jechałem do Gdańska na egzamin wstępny na studia.
– Dzień dobry, poproszę bilet do Gdańska. Studencki. Zapłacę kartą – powiedziałem przy okienku.
– U nas kartą nie można, ale u konduktora Pan kupi. Tam można płacić kartą.
Wsiadłem do pociągu, zająłem miejsce i jadę. Czekam na konduktora. Pomimo, że w regulaminie jest jasno napisane, że osoby bez biletu muszą niezwłocznie udać się do kierownika składu celem kupienia biletu, nikt nic sobie z tego nie robi. – Pan siądzie, zaraz przyjdę – zwykli mawiać wąsaci kolejarze. Tak zrobiłem tym razem.
– Kto Panu takich głupot naopowiadał. Kartą nie da rady. Mogę Panu wystawić mandat 300 zł i pojedzie Pan dalej, albo wysiądzie Pan na następnej stacji, za cztery godziny będzie leciał następny.
Oczywiście, że wysiadłem.
W Pendolino możesz wsiąść bez biletu, ale „opłata” jak ładnie nazwali mandat, wynosi 650 zł. Oczywiście, możesz wysiąść, poczekać na następny, ale nie masz gwarancji, że w następnym nie będziesz 401 osobą. Już dobrze wiesz co to oznacza. 4:0 dla starych wagonów.
Zakurzona nowość
Kiedy szedłem na peron, byłem przygotowany, że przed wejściem do wagonu, porażony pięknem i nowoczesnością pociągu, będę musiał zdjąć buty. Wszedłem, usiadłem i poczułem się jak w starym autobusie PKS. Zielony kolor obić, zupełnie nie wyglądał „nowo”. 4,1:0 dla starych wagonów, bo to nieistotne i powiecie, że się czepiam :)
Podobno polskie koleje to wstyd. Bo stare, bo brudne, bo nie działają. Pendolino też powinniśmy się trochę wstydzić, bo takie pociągi powinny jeździć już od kilkunastu lat. Pendolino to naprawdę świetny pociąg. 150 zł za bilet do Warszawy z Gdańska to sporo, ale jest szansa na trafienie biletu z puli tych tańszych. Wtedy przebija nawet PolskiegoBusa (w bilety za złotówę nie wierzę). Jeśli będzie szansa i akurat będę jechał bez roweru – wybiorę Pendolino.
Fot: Materiały prasowe/własne
Bilety za złotówkę istnieją. Raz skorzystałem. A raz jechałem za 5 zł. Tego żodyn pociąg nie przebije. Żodyn,
True story
A ja dodam, że poza ceną istnieje jeden powód, dla którego wybieram tanią kuszetkę zamiast nowej full service, na dłuższych trasach.Tanie Kuszetki są w starych wagonach, które w korytarzach maja ROZKŁADANE SIEDZENIA. Fantastyczna rzecz, gdy chcesz wyjść na chwilę wyjść z przedziału, na przykład by nie śmierdzieć wszystkim kanapką, nie budzić, gdy chce się poczytać książkę lub by rozprostowac nogi. W nowych składach tego nie ma. Mała rzecz, a cieszy :)