W 1960 roku, Albert Korda, zrobił jedno z najbardziej rozpoznawalnych zdjęć w historii. Mógł zarobić miliony, ale wierzył w socjalizm…
Korda, będąc fotografem kubańskiej gazety Revolution (jakie oryginalne, prawda?), zapewniłby sobie kasę, której pozazdrościłby mu każdy, ale… był wierny socjalistycznym ideałom i nie otrzymał za zdjęcie żadnych pieniędzy. #superideologia

– Jako osoba wspierająca ideały, za które umarł Che Guevara, nie jestem przeciwny reprodukowaniu zdjęcia przez tych, którzy chcą propagować jego pamięć i sprawę socjalnej sprawiedliwości na świecie. Natomiast kategorycznie sprzeciwiam się eksploatacji wizerunku Che do promocji takich produktów jak alkohol lub w jakimkolwiek celu, który obniża reputację Che – mówił fotorgaf.

Trochę mu nie wyszło. Podobizna Che reprodukowana jest na tysiącach produktów, od kubków pomajty twojej starej. Paradoksalnie, na złość socjalizmowi, kult Che został zaadaptowany przez zgniły kapitalim i jego najgorsze ucieleśnienie – show-biznes.
Koszulki i inne gadżety z wizerunkiem Che stały się w wielu krajach dochodową biznesem (głównie w Chinach – co też jest dosyć zabawne), sama zaś postać pojawiła się w licznych filmach, grach komputerowych, piosenkach i książkach, podnosząc zwykle ich sprzedaż. Ta forma kultu Che wyraźnie odbiega od jego pierwotnej wersji i przekształca tę postać w rodzaj pół-mitycznego idola kultury masowej (ciemnej masy).
Co sprawiło, że „Rzeźnik z Hawany” jest jednym najbardziej rozpoznawalnych produktów świata?
Dobre zdjęcie to podstawa
Wie to każdy, kto choć raz ustawiał profilowe na fejsie. Bierzcie przykład z Ernesta – tylko nie zabijajcie ludzi.
Spójrz na zdjęcie, teraz na swojego faceta/dziewczynę, teraz znów na zdjęcie. Fotkę wykadrowano z lekko z dołu, obiektyw nie został umieszczony na wprost oczu modela itd. Ten prosty zabieg powoduje, że osoba fotografowana „rośnie w oczach”. To najprostszy i najlepszy sposób aby modela przedstawić jako kogoś wielkiego, i wcale nie chodzi tu o wzrost. Nie bez znaczenia, na obydwu fotografiach, jest też wzrok. Model, Che, patrzy gdzieś, nieobecnym wzrokiem, pełnym wzniosłych myśli gdzieś poza kadr. W przyszłość? Takie ustawienie modela jest typowe dla socjalizmu.
Trudno odnieść wrażenie, że sportretowana przez Kordę osoba, która odważnie patrzy „w przyszłość” może mieć dość przygnębiającą przeszłość. Ale udało się! To chwyciło, chociaż nie obyło się bez pomocy przychylnych mediów.
Pozorom sympatycznego rewolucjonisty uległa Laura Bergqiust dziennikarka „Look”, który obok „Life’u”, był najważniejszym magazynem ilustrowanym w tamtych czasach. To było coś innego niż KMag drogie dzieciaczki. To właśnie ona przeprowadzając wywiad z Guevarą wypromowała „Małego Rzeźnika” na idola ruchów protestacyjnych ostatnich dziesięcioleci. Podziękujcie pani Laurze za portfel z superbohaterem. Pewne jest jedo – zachód ten obrazek łyknął.
„Buntownicy” otrzymali od mediów ikonę w pełni zgodną z legendą postępowego i bezkompromisowego bojownika.
Fotografia i kilka poczytnych artykułów zbudowały mit. Che Guewarze odebrano cechy partyjnego aparatczyka i reżimowego kata. Fotografia, którą masz na koszulce pomogła w przyznaniu cech herosa i męczennika. Zdjęcie zdawało się potwierdzać to co mówiły niektóre media. Z czasem zapomnieliśmy o pewnych faktach, pozostał chwytliwy wizerunek „tego rewolucjonisty”, który z upodoaniem noszą setki gimbusów na całym świecie. To dość żyzny grunt.
Zdjęcie główne: Rene Burri
Tjaaa, Che, sierp i młot, czerwona gwiazda, Kiedyś spytałam takiego młodzieńca, czy wie, co nosi na koszulce (Lenin i Stalin), i czy na przykład Hitlera też by nosił. Ależ się oburzył, przecież to ZUPEŁNIE coś innego? Mhm. Hitler mówił po niemiecku, fakt, jest różnica…