Rowerowej rewolucji nie będzie

Wbrew temu, co przepowiada zgraja „nerdów” i geeków, rowerowej rewolucji nie będzie. A jeśli już, to nie zakończy się tak, jak by tego chcieli.

Zawsze, kiedy czytam artykuł, że „takimi rowerami będą jeździć miejscy kurierzy”, zadaję sobie i autorowi pytanie czy my na pewno żyjemy w tym samym świecie. Odnoszę wrażenie, że Ci, którzy wieszczą rychłe zmiany na ścieżkach rowerowych, żyją w równoległej rzeczywistości, żywcem wyjętej ze scjentologicznych filmów Toma Cruise’a. Chociaż nie powiem, bawię się przy tym doskonale.

FDC

Kiedy widzę taki koncept, który, bądźmy szczerzy, jeszcze jako tako trzyma się rzeczywistości, to od razu myślę o tym:

fliz-1

Przy innych zastanawiam się czy to jeszcze rower, czy już całkiem nowy twór.

Po co psuć coś tak dobrego jak rower?

Tak, wiem, nie jestem postępowy i w ogóle taki konserwatyzm to obciach. Teraz wszystko powinno być naszpikowane elektroniką, zintegrowane ze smartfonem, chmurą, no i dobrze, żeby jakiś silnik miało, bo nie po to zaciągam kredyt na nowy gadżet, żeby pedałować i się męczyć!


Mi nie chodzi o to, że taki rower będzie droższy niż Segway, który zrewolucjonizował sposób, w jaki się poruszamy ochraniamy centra handlowe i kosztował więcej niż niejeden samochód. Argumenty, że „zostawisz go na chwilę na ulicy i co? A do Łodzi to już w ogóle nie wjeżdżaj” to też linia najmniejszego oporu. Tu chodzi o coś więcej. Spójrzmy wstecz.

Maurice Garin, 1890

historical-tour-de-france-picture

Tour19

The-tour-de-France-scales-007

1284360-27679871-1600-900– Ale Olo, co chcesz nam udowodnić? Przecież to nie są takie same rowery. Nibali ma rower z areo żelu i grafenu! Tych dwóch rowerzystów dzieli technologiczna przepaść!

Tak, zmieniła nam się trochę technologia produkcji „dwukółek” (i moda na kolarskie wąsy, czego bardzo żałuję), ale same rowery nie zmieniły się drastycznie. Pierwszy „rower” bez pedałów i skrętnej kierownicy pojawił się w 1818 roku. To, co znamy dziś, z łańcuchem i kołami tej samej wielkości, wyjechało na drogi niecałe siedemdziesiąt lat później. Przez kolejne 130 lat rower wyewoluował tak, że nie potrzebuje już większych zmian i „epokowych” ulepszeń. Owszem, są pewne odchylenia w wyglądzie rowerów, ale wszystko wynika z ich przeznaczenia.

Doszliśmy do „ściany”, której nie przeskoczymy, wypuszczając na ulice konceptualne rowery wymyślane przez szalonych projektantów. Rowery się nie zmienią, bo już osiągnęły ideał.

F1020013

A jednak… Rewolucja!

Prawdziwa rewolucja będzie wtedy, kiedy mieszkańcy polskich miast na widok sąsiada dojeżdżającego autem do pracy, będą pukali się w czoło.

Ale o tym innym razem.

Fot 1 | Fot 2

8 comments

  1. Czy ja wiem, czy chcę takiej wspomnianej na końcu rewolucji… z jednej strony super, z drugiej strony mało rowerzystów = dużo wolnego miejsca na ścieżkach :)

    1. Tak, haha, i to rowerzyści będą spoglądali z zazdrością na kierowców, że mogą jechać, podczas gdy oni sami tkwią w korku za innymi jednośladami :D

  2. Z jednej strony – fakt, bo co można wymyślić nowego w rowerach?
    Z drugiej – to, że ja, Ty czy stado designerów nie może niczego wymyślić, jeszcze o niczym nie świadczy. Ja bym się z takimi kategorycznymi sądami wstrzymał :)

    1. Rewolucja to coś nagłego. Nie twierdzę, że rowery takie jak ten pierwszy, zaprojektowany przez Forda, w ogóle nie wyjadą na ulice. Na pewno nie stanie się to jutro, za rok czy dwa. Zmiany w konstrukcji rowerów zachodzą bardzo wolno. Mam nadzieję, że swoim wnukom takich kupować nie będę ;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *