Restaurator z Jastarni zaproponował w menu mięso z foki. Internauci wpadki w panikę. Jak zwykle niepotrzebnie. W jedzeniu fok nie ma nic złego.
Problem w tym, że to (już) nie nasza kultura. Foki je się w Skandynawii. Dla mięsa zabija się je na Grenlandii i w Kanadzie. Foki zapewne jadł Anaruk, chłopec z Grenlandii, o którym musieliśmy czytać w podstawówce. W jedzeniu fok nie ma nic złego i nic niezwykłego. Zupełnie, jak w przypadku jedzenia świń. Niedzielny obiad bez sklepanej na płasko świni? Dla wielu to nie do pomyślenia. Dla innych to właśnie zjedzenie świni jest czymś absolutnie nie do pomyślenia. Po prostu inna kultura.
Foki jadało się w Polsce do końca lat 50. Focze mięso, podobno, nie jest zbyt smaczne. Strukturą przypomina wieprzowinę i wali tranem. Celem restauratora, jak sam powiedział, jest przypomnienie o pewnej kulturze, o której zapomnieliśmy, albo w ogóle nie wiedzieliśmy.
Foka jak świnka morska
Zjadłbyś świnkę morską? No nie zjadłbyś, bo to takie urocze stworzonko. No widzisz, a typowy Peruwiańczyk nie wyobraża sobie majówki bez grillowanej świnki morskiej.
To może żabę? Albo ślimaka?
Francja – wspaniała kultura kulinarna, żabie udka, ślimaki… Skoro Francuzi bardzo chętnie kupują od nas Winniczki, to dlaczego zachwycając się ich kuchnią, sami za nią się nie bierzemy? Przecież wystarczy zajrzeć w najbliższe krzaki. Francja jest na wyciągnięcie ręki! Nawet nie ucieknie tak szybko.
Ludzie jedzą różne rzeczy, węże, aligatory, robaki, czasami w ogóle nie jedzą mięsa – co najtrudniej zrozumieć. To wszystko jest normalne… w danej kulturze. Jedzenie fok też jest normalne.
Wątpliwości może budzić jedynie pochodzenie foczego mięsa, które ląduje na talerzach. W Polsce foki są pod ochroną i to powinno skończyć całą tę dyskusję. A jeśli mięso jest importowane… cóż… świeżość może być dyskusyjna i to też powinno skończyć tę dyskusję.
Ludzie często mówią, że czegoś nie zjedzą, bo to jest obrzydliwe, ale kiedy ktoś im to podaje, a oni jedzą to ze smakiem i dopiero później dowiadują się, co przed chwilą mieli w ustach – cóż, wtedy jest ciekawie. Taka metoda oczywiście nie przejdzie w restauracji, to bardziej „domowa metoda”, ale tak naprawdę nie wiemy ile tracimy tylko dlatego, że coś wydaje nam się obrzydliwe i odpychające.
Podobnie, jeśli każemy komuś zapłacić za „obrzydliwą” potrawę obrzydliwie dużo ;)
Pytanie na co dokładnie oburzył się internet (bo nie śledziłem). Czy na sam fakt jedzenia foki, czy na to, że foka jest pewnie gatunkiem zagrożonym?
Ale skosztować – czemu nie… :)
Myślę, że większość sama nie wie. Ktos to nazwał skandalem i tyle. Skandal to skandal!
Zjadłam ostatnio maskonura. Byłam na Islandii, byłam głodna, byłam ciekawa i splot wszystkich tych okoliczności sprawił, że zjadłam maskonura. Wszyscy ludzie w szoku. Już dzwonią do „Uwagi” w tewałen. A ja pytam ich: ale czemu? Dla Islandczyków maskonur jest jak kurczak, a nasz kurczak też raczej nie jest warzywem. A odpowiedź była krótka: „bo one są urocze”.
Niemniej foki bym nie zjadła, nie tylko dlatego, że są urocze, ale też dlatego, że są pod ochroną.
Ostatnio zastanawialiśmy się ze znajomymi, czy gdzieś na świecie ludzie jedzą pingwiny. Maskonura można podciągnąć pod pingwina? ;)
na 100%, to taki pingwin-karzeł.
A kurczaki tez są słodziutkie. Jagniątka również, kaczuszki i cielaczki. I jakoś to nie przeszkadza większości mięsożerców ;)